Matysówka z Rzeszowa
Czwartek, 1 maja 2008
· Komentarze(3)
Matysówka z Rzeszowa
Rzeszów/Podwisłocze - nad zalewem do Białej - na górę koło Matysówki - powrót przez Słocinę, Wieniawskiego, Paderewskiego i Armii Krajowej
Dzisiaj wycieczka z Rzeszowa, bo tutaj zawitałem na weekend. Było pochmurno i zbierało się na deszcz jednak chęć zapoznania się z okolicą jak zwykle zwyciężyła. Na początku było łatwo po płaskim wzdłuż zalewu na Wisłoku i między meandrującą rzeczką Strug:
Później postanowiłem zdobyć najwyższą górkę w okolicy – Matysówkę – 356m. Co przy wysokości startu ~200m dawało ponad 150m przewyższenia!!!
Pierwsza górka wyglądała niby niepozornie, jednak było to prawie 100m różnicy wysokości i to polną drogą, która powoli zanikła... W każdym razie udało się! Dla tych widoków (na razie na Tyczyn) warto było:

Wjeżdżając jeszcze trochę wyżej (~350m) udało mi się zobaczyć w dole Rzeszów:

A na szczycie dojechałem do wieży BTS:

Warto było wjeżdżać na górę bo teraz czekała mnie największa atrakcja – zjazd w dół! Było wspaniale udało mi się pobić rekord prędkości – wyciągnąłem 46,5 km/h. Szkoda tylko, że rower na którym jechałem miał tylko 6 zębatek z tyłu – byłoby szybciej ;-)
Rzeszów/Podwisłocze - nad zalewem do Białej - na górę koło Matysówki - powrót przez Słocinę, Wieniawskiego, Paderewskiego i Armii Krajowej
Dzisiaj wycieczka z Rzeszowa, bo tutaj zawitałem na weekend. Było pochmurno i zbierało się na deszcz jednak chęć zapoznania się z okolicą jak zwykle zwyciężyła. Na początku było łatwo po płaskim wzdłuż zalewu na Wisłoku i między meandrującą rzeczką Strug:
Później postanowiłem zdobyć najwyższą górkę w okolicy – Matysówkę – 356m. Co przy wysokości startu ~200m dawało ponad 150m przewyższenia!!!
Pierwsza górka wyglądała niby niepozornie, jednak było to prawie 100m różnicy wysokości i to polną drogą, która powoli zanikła... W każdym razie udało się! Dla tych widoków (na razie na Tyczyn) warto było:



Wjeżdżając jeszcze trochę wyżej (~350m) udało mi się zobaczyć w dole Rzeszów:



A na szczycie dojechałem do wieży BTS:


Warto było wjeżdżać na górę bo teraz czekała mnie największa atrakcja – zjazd w dół! Było wspaniale udało mi się pobić rekord prędkości – wyciągnąłem 46,5 km/h. Szkoda tylko, że rower na którym jechałem miał tylko 6 zębatek z tyłu – byłoby szybciej ;-)